Mały Kolberg

Tradycja to bycie w relacji z innymi

O programie Mały Kolberg opowiadają Katarzyna Paterek i Witold Roy Zalewski.

Rozmawia Dorota Borodaj

 

 

Dorota Borodaj: Mały Kolberg narodził się równo 200 lat po Oskarze Kolbergu. Tworzycie ten program od samego początku.

Katarzyna Paterek: W 2013 roku pracowałam w Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego. W tym czasie Janusz Prusinowski, zaangażowany w przygotowania obchodów Roku Oskara Kolberga, zaproponował Prezesce FRD Teresie Ogrodzińskiej współtworzenie programu Mały Kolberg. Z kolei Teresa zaproponowała mi koordynację działań – śpiewam, angażuję się w różne działania społeczne, pasowałam do idei łączenia muzyki tradycyjnej z edukacją dzieci. W Małym Kolbergu od początku chodziło jeszcze o coś – o przekazywanie żywej, lokalnej tradycji, korzystanie z wiedzy i doświadczenia osób, które są depozytariuszami pamięci. I o pokazywanie, co kontakt z tradycyjnymi formami, muzycznymi czy ruchowymi, wnosi do rozwoju samych dzieci. Pokochałam tę ideę.

Witold Roy Zalewski: Pochodzę z Poznania. Po powrocie z Indii, gdzie spędziłem rok na stypendium muzycznym, zamieszkałem w Warszawie. Skróciłem je właśnie ze względu na nadchodzący rok Oskara Kolberga. Wiedziałem, że w środowisku muzyki tradycyjnej będzie się dużo działo i bardzo chciałem wziąć w tym udział. Na jednym ze spotkań Forum Muzyki Tradycyjnej związanych ze zbliżającym się Rokiem Oskara Kolberga zgłosiłem się do pomocy przy projekcie Mały Kolberg. Zafascynowała mnie idea wprowadzenia muzyki tradycyjnej do edukacji szkolnej i możliwość zbudowania bazy zabaw dziecięcych, do której każdy może mieć dostęp.

KP: Pilotażowa edycja działa się w siedmiu regionach. Do każdego z miejsc jechaliśmy dwa razy – na warsztat wprowadzający i utrwalający. Te spotkania – zarówno z uczestniczkami, czyli nauczycielkami i animatorkami, a także z samymi artystami, były i zawsze są niezwykłe. Przez blisko cztery lata Mały Kolberg działał jako projekt formalnie zarządzany przez Fundację Komeńskiego. W 2018 roku powołaliśmy – Witek i ja, Fundację Mały Kolberg. 

Idea pozostaje niezmieniona – pomagamy przekazywać wiedzę o tradycjach danego regionu poprzez tradycyjne tańce, piosenki, zabawy i gry podwórkowe.

 

 

W jaki sposób to robicie?

KP: Łączymy muzykę i kulturę tradycyjną z edukacją dzieci, kojarzymy artystów z poszczególnych regionów Polski z przedstawicielkami i przedstawicielami lokalnych organizacji i instytucji. Ci pierwsi dostają od nas zadanie: przygotować zestaw materiałów edukacyjnych: pieśni, tańców, tradycyjnych zabaw związanych z ich regionem i repertuarem. Swoją wiedzę przekazują następnie innym dorosłym – nauczycielkom, bibliotekarkom, animatorkom, które bezpośrednio pracują z dziećmi w swoich miejscowościach. Nie bez powodu używam form żeńskich – ogromna większość osób uczestniczących w naszych projektach to kobiety.

WRZ: Piosenki, tańce, zabawy – to jest konkret, który poznają na naszych warsztatach. Ale bardzo ważne jest również to, czego uczą się mimochodem: że wspólny śpiew i taniec jest przyjemny, że są sposoby, jak go zacząć, jak go nauczyć. To cenna wiedza. Kiedy znasz pieśń lub taniec, ale nie potrafisz tej wiedzy przekazać, kultura umiera. Zostaje w zapisach, ale nie towarzyszy jej praktyka. To ona jest dla mnie najcenniejsza w Małym Kolbergu

KP: Nasze warsztaty składają się z dwóch części. Pierwsza to kilka intensywnych godzin, podczas których nasi muzycy uczą tańców, zabaw i pieśni z danego regionu. Choćbyśmy nie wiem ile czasu na to zaplanowali, uczestniczki bardzo często proszą o więcej. W drugiej części zajęć staramy się dotrzeć do motywacji, osobistych historii i emocji związanych z lokalną tradycją. Pytamy o wspomnienia z rodzinnych domów, o tradycje, które się kultywowało, o indywidualne potrzeby ich zachowania i przekazywania dalej. Uruchamiamy pamięć, rozmawiamy o tożsamości – regionalnej i osobistej. W ten sposób chcemy zaszczepić zdolność do samodzielnego poszerzania repertuaru, zapraszania do współpracy kolejnych artystów.

Najbardziej zależy nam na tym, by po naszym wyjeździe dana osoba chciała i potrafiła sama poszukiwać źródeł lokalnych tradycji.

To się udaje?

KP: Różnie. Z jednej strony staramy się iść za uczestniczkami, odpowiadać na ich potrzeby, więc zgadzamy się na przedłużanie części praktycznej. Z drugiej – to „gadanie” jest czasem traktowane po macoszemu, ale paradoksalnie to właśnie ta część daje solidny fundament pod przyszłe, samodzielne działania wokół lokalnej tradycji. Nie chcemy tego pomijać. Wierzymy, że dzięki mocnemu osadzeniu we własnym doświadczeniu, działania i spotkania zainspirowane Małym Kolbergiem będą trwać bez naszego wsparcia.

WRZ: Na początku założyliśmy, że nie będziemy korzystać z nagrań, że oprzemy spotkania i naukę tylko na bezpośrednim kontakcie z muzykami. Chcieliśmy zachęcać do szukania kontaktu z żywą tradycją, z muzykami i osobami, które pamiętają dawne pieśni czy gry podwórkowe. Okazało się, że po zakończeniu projektu najczęściej tak się nie dzieje, dlatego zaczynamy przygotowywać płyty z dobrej jakości nagraniami. Naszym zdaniem jednak nic nie zastąpi kontaktu z żywą tradycją, z muzykami i artystami.

A co te spotkania dają samym artystom tradycyjnym?

WRZ: To dla nich okazja do tego, by wyjść z bańki muzyki tradycyjnej, z dość wąskiego i specjalistycznego środowiska. Udział w Małym Kolbergu to dla wielu z nich impuls rozwojowy. Nie narzucamy im metod działania. Wspieramy to, w jak różny sposób tworzą dla nas programy edukacyjne i jak prowadzą swoje warsztaty. Sama formuła warsztatu jest już tak głęboko zakorzeniona, że można ją uznać za element naszej kultury. Więc przy okazji badamy to, w jaki sposób wiedza o tradycji jest przekazywana uczestnikom. Niektórzy twórcy po raz pierwszy tworzą program zajęć dla dzieci, inni dzielą się z nami swoim wieloletnim doświadczeniem.

Do dzieci zaraz przejdziemy, ale spójrzmy najpierw, co nauka tańców i zabaw daje dorosłym.

KP: Kręcenie się, dotykanie, klaskanie to doświadczanie bliskości, to osadzanie i obserwowanie siebie w relacji do zbiorowości, to szukanie w niej poczucia bezpieczeństwa. W tradycyjnych zabawach często jest tak, że ktoś musi stanąć w centrum koła, wystawić się na widok pozostałych osób. Zachęcamy: obserwuj, jak się w tym czujesz, czy przekraczasz próg swojego komfortu, czy potrafisz uwolnić się do zabawy? Te warsztaty to miejsce na improwizację, spontaniczność i zabawę w bezpiecznych warunkach. Zrozumienie tego pozwala w pełni wykorzystać potencjał poznanych zabaw i piosenek w pracy z dziećmi.

WRZ: Pieśni i zabawy, których uczą twórcy w Małym Kolbergu, mówią też o cyklu życia, porach roku i obrzędach z nimi związanych.  Dają poczucie lokalności, pokazują: jestem stąd, to są moje korzenie, tak jak mojej mamy i babci, przynależę gdzieś.

KP: Tradycja dotyczy bycia w relacji z innymi członkami danej społeczności. W tańcach i zabawach jest dużo sytuacji, w których dziecko musi radzić sobie np. z tym, że czeka na swoją kolej, że współpracuje z innymi, że zmienia swoje położenie w grupie – raz jest częścią zbiorowości, innym razem stoi pośrodku koła. Bardzo mnie interesuje ten aspekt tradycji, widzę w nim pole do pogłębionych rozmów o tym, jak się czuły w danym momencie. Do tego trzeba dodać całe dobro, które płynie z obcowania z muzyką i ruchem: ćwiczenie koordynacji ruchowej, poczucia rytmu, uważności na inne osoby. Nie da się bawić w zabawy tradycyjne, gdy się nie widzi innych ludzi. W muzyce uczysz się też współpracy – jak będziesz na przykład za głośno śpiewać, nie usłyszysz innych, utwór nie wyjdzie tak fajnie. Musisz przestrzegać reguł, na które się umawiacie, widzisz swój wpływ na sytuację. 

Jest taka zabawa z pierścieniem. Wszyscy stoją w kole, jedna osoba wchodzi do środka. Uczestnicy mają za zadanie przesuwać między swoimi dłońmi nawleczony na sznurek pierścień. Muszą to robić w taki sposób, by nie widziała go osoba w środku.  Taka zabawa to dla mnie kopalnia tematów do pracy z dziećmi. Bo na przykład: często trafia się dziecko, które zatrzymuje wędrówkę pierścienia, nie puszcza go dalej. Po zabawie możemy zapytać pozostałe dzieciaki: „Jak się czuliście, czekając na pierścień?”. Możemy pracować dalej na tym, dlaczego ktoś chciał zatrzymać pierścień przy sobie. Albo inaczej: skupić się na osobie w środku, zapytać, jak się z tym czuła. Tego uczymy nasze dorosłe uczestniczki i uczestników: używania tych zabaw jako pretekstu, na przykład do przyglądania się procesom grupowym, relacjom między dziećmi, rolom, w jakie wchodzą.

 

 

Czy waszym zdaniem taka praktyka pozwala na zachowanie tradycji w żywej formie, nie zamykanie jej w skansenie?

WRZ: To pytanie stawia w opozycji kulturę tradycyjną i współczesną, widzę w tym pułapkę. Myślę, że to, co nazywamy tradycją, czyli pewien ustalony zbiór charakterystycznych form tańca, śpiewu czy stroju, służy nam do wyrażenia swojej odrębności i zaznaczenia tożsamości. W Polsce mamy bardzo silną potrzebę podkreślenie swojej tożsamości, tylko nie zawsze wiemy, jaka ona jest. Na przestrzeni dziesięcioleci zmieniał się jej paradygmat – raz komunistyczny, raz katolicki, raz kapitalistyczny. Te zmiany zachodziły wielokrotnie w ciągu życia jednego pokolenia, powodując dezorientację. Dlatego wiele osób lgnie do kultury tradycyjnej – do czegoś, co pozwoli nam tę tożsamość jakkolwiek uchwycić, na tym podstawowym, lokalnym czy regionalnym poziomie. Taka tradycja pozwala nam wyrazić naszą odrębność, jednocześnie osadzając nas we wspólnocie.

Wychowywałem się w popegeerowskiej wsi w Wielkopolsce. Moja mama jest piosenkarką, ale zrezygnowała z kariery, by zajmować dziećmi. Kiedy poszliśmy do szkoły, założyła w niej teatr piosenki. Łączyła swoją pasję estradową z klimatem wsi, w której mieszkaliśmy. Ta wieś nie miała swoich silnych tradycji, ale działał zespół śpiewaczy przy Kole Gospodyń Wiejskich. Z czasem coraz bardziej interesowałem się ludowością, nagrałem więc kilka pieśni tego zespołu i zaniosłem do Polskiego Radia przekonany, że to coś wyjątkowego. Pamiętam uczucie zawodu, kiedy okazało się, że pieśni, które śpiewały, to popularne piosenki nie mające nic wspólnego z tradycją regionu. Z drugiej strony w pobliskim miasteczku przed wojną mieszkali kiedyś katolicy, ewangelicy, Żydzi. Po wojnie zachował się kościół ewangelicki, jako dzieciak mieszkałem obok niego i nikt mi nie powiedział, że w tej wsi mieszkali Niemcy. O nich, tak jak o Żydach, się nie mówiło. Dopiero po latach, przez zainteresowanie muzyką tradycyjną i poznański Dom Tańca, zacząłem dowiadywać się więcej o wielokulturowości Polski. Przez moje podróże po Polsce, także w ramach Małego Kolberga, i dzięki poznawanym artystom, mogę sobie porównywac style muzyczne i repertuar, i sam dla siebie tworzyć etnograficzną mapę Polski. 

 

 

Jak zmienia się Mały Kolberg przez kolejne edycje?

KP: Jesienią 2020 roku zaczęliśmy pracę w kolejnych regionach – w Radomiu i na Pomorzu Zachodnim. To da łącznie 19 miejsc od początku programu. 

Zajmujemy się wzbogacaniem pracy z głosem, z muzyką i tradycyjnym rękodziełem o wyłanianie i wsparcie lokalnych koordynatorek i koordynatorów. Osób, które będą na miejscu wspierać i inspirować uczestników projektu w ich samodzielnej pracy wokół lokalnej tradycji. Chcemy też wzmocnić ich w poszukiwaniu dofinansowania na swoje pomysły. Wiele osób nie wie, że takie działania mogą być wspierane np. z funduszy gminy lub miasta. To ważne również dlatego, że pracują często wolontariacko, a to szybko powoduje wypalenie.

WRZ: To samo dotyczy wspierania lokalnych artystów. Szukamy takich formuł współpracy, w których będą mogli działać na własny rachunek, z lokalnymi odbiorcami, na bazie repertuaru, który wypracowaliśmy. To dla nas model idealny.

KP: Wiele osób, które spotykamy, ma poczucie osamotnienia w swoim lokalnym środowisku. Są trochę takimi miejscowymi „wariatami”, angażują się, poświęcają swój czas. Pomagamy im spotykać innych, podobnych pasjonatów. Muzyka, praca z dziećmi, rozmowa o tradycji, to doskonały pretekst do tego, żeby się wzajemnie wspierać. To coś, co szczególnie w Małym Kolbergu cenię i co chciałabym jeszcze mocniej rozwijać.

 

Polecamy:
www.akademiakolberga.pl/project/malykolberg/  
Facebook/malykolberg  
www.instagram.com/malykolberg   
YouTube/MalyKolberg  

 

Artykuł powstał w roku 2020 w ramach zadania „MuzykaTradycyjna.pl” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca – Pracownią Muzyki Tradycyjnej