Artykuły

Różnymi językami... / Grażyna Auguścik Orchestar

Grażyna Auguścik Orchestar: „Inspired By Lutosławski”, wyd. For-Tune Records

 

Obchodzony przed dwoma laty Rok Witolda Lutosławskiego stał się pretekstem dla wielu ciekawych wydarzeń i wydawnictw. Jest wśród nich również album „Inspired By Lutosławski”.

Ideą, która – jak rozumiem – przyświecała Grażynie Auguścik, przy tworzeniu tego dzieła, była próba znalezienia swoistego kontinuum między kompozycjami Lutosławskiego, inspirowanymi muzyką ludową, a rzeczywistymi ludowymi tematami. Do realizacji zaprosiła artystów więcej niż kompetentnych, tworząc swoją, dość awangardową z punktu widzenia jej składu instrumentalnego, Orchestrę. Mamy więc trzy „żywioły”: jazzowe Trio Jana Smoczyńskiego (w istocie kwartet), klasyczny, choć improwizujący Atom String Quartet i folkowe (bo przecież nie ludowe) Trio Janusza Prusinowskiego. No i jest sama Auguścik na czele całego przedsięwzięcia.

Pomysł był zatem bardzo ciekawy. Kłopot jednak w tym, że nie jest to album udany i to z kilku względów. Mimo wysiłków artystów całość sprawia wrażenie (czasami przypadkowej) składanki i owego kontinuum nijak się tu nie dosłuchałem. Są utwory, które brzmią pretensjonalnie i nieszczerze, jak zaczynający całość „Owiesek”, w którym Auguścik nieudanie stylizuje swoje śpiewanie. Niestety, całkiem nieprzekonująco jej głos brzmi także w wokalnych duetach z Januszem Prusinowskim.

Mamy więc ciekawą koncepcję, zacnych wykonawców, z których każdy od lat proponuje rzeczy godne uwagi, a jednak wspólne przedsięwzięcie jest dyskusyjne. Każdy segment tej wieloczęściowej formy jest osobnym, ciekawym wątkiem, który w sensie dramaturgicznym czy narracyjnym, nie zaplata się, niestety, z innymi w spójną całość. Rzecz jest, oczywiście, nienagannie wykonana i wyprodukowana, ale nie budzi tych emocji, które powinna. Czy zatem zabrakło lidera i wyrazistej, spajającej, mocnej wizji? Czy może tak karkołomny pomysł musiał dać nieprzekonujące efekty? Tego nie jestem pewien. Faktem jest, że spotkało się tu sporo mocnych osobowości, a album nie zachwyca.

Oczywiście, nie dozna żadnej estetycznej krzywdy, kto posłucha płyty „Inspired By Lutosławski”. Nie przeżyje jednak również, niestety, olśnienia.

Tomasz Janas