Artykuły

Muzyka niezaszufladkowana / Kapela Maliszów

 

Kapela Maliszów, "Mazurki niepojęte", Karrot 2015

 

Debiutancka płyta Kapeli Maliszów przyprawi o zawrót głowy miłośników szufladkowania artystów według stylistycznych i środowiskowo-towarzyskich schematów. Pierwsze utwory brzmią jak twórczość artystów ortodoksyjnie wiernych tradycji, dalej jednak pojawiają się utwory bliższe estetyce folkowej, lżejsze, a gdzieniegdzie także brzmienia bardziej eksperymentalne, z pogranicza muzyki kameralnej i etnojazzu. Żeby było ciekawiej, muzycy są kontynuatorami muzycznej tradycji swojego regionu, ale piszą też autorskie kompozycje, często dalekie od stylu charakterystycznego dla ich rodzinnych stron.

Jeśli jednak pozbędziemy się zamiłowania do etykietek, muzyka Maliszów sprawi nam wiele radości. Rodzinna kapela z Pogórza zabiera nas w fascynującą podróż. Zaczyna typowo mazurkowym transem charakterystycznym dla brzmień centralnej Polski, aby następnie sięgnąć po nutę pogórzańską - skoczną, graną z góralskim temperamentem. Czasem zaskoczy nas improwizacja znacznie dochodząca od tradycyjnego stylu, czasem zachwyci dziewczęcy śpiew Zuzanny Malisz. Na koniec czeka nas niespodzianka – melodia inspirowana skandynawskim folkiem zagrana na moraharpie i gitarze akustycznej. Dzięki tej różnorodności i przemyślanej kompozycji płyty bardzo dobrze słucha się od początku do końca.

Kapela Maliszów, jak przystało na muzykującą rodzinę, to zespół dobrze zgrany i skomunikowany. Siłą płyty jest nie tylko talent jej poszczególnych członków, ale też to, że więzi rodzinne przekładają się na relacje w kapeli (proszę zwrócić uwagę na instrumentalne dialogi ojca i syna). Trudno jednak nie wyróżnić młodego skrzypka Kacpra Malisza. Jego gra to mieszanka pogórzańskiej werwy z talentem do zapierających dech w piersiach improwizacji. Co ważne nie ma w niej typowej dla wielu młodych wirtuozów akademickiej maniery. Warto docenić zarówno talent Kacpra Malisza, jak i sposób, w jaki udało się jego indywidualizm wkomponować w brzmienie kapeli.

Taka właśnie jest ta muzyka – niepojęta i niezaszufladkowana. Nic dziwnego, w końcu jej źródło bije pomiędzy polską nizinną a wysokimi górami. Cieszę się, że Malisze wydali właśnie taką płytę. Jest ona kolejnym dowodem na to, że najlepsza muzyka powstaje na pograniczu stylów, ponad środowiskowymi podziałami.

 

Maciej Łata