Artykuły

Dzikość, taniec, poezja / Kapela Maliszów

 

Kapela Maliszów, "Mazurki niepojęte", wyd. KARROT, 2015

 

Płyta „Mazurki niepojęte” jest prawdziwie nie do pojęcia, a dokładniej muzyka zamieszczona na tej płycie. Dla mnie, etnomuzykologa i radiowca obserwującego muzykę tradycyjną od ponad 40 lat jest spełnieniem marzeń, ucieleśnieniem ideału wierności tradycji i zarazem – na naszych oczach – jej rozwoju.

A dzieje się to dzięki niezwykłej rodzinie Maliszów, w której spiritus movens jest ojciec Jan Malisz, a wspaniałymi artystami dwójka nieletnich dzieci: Kacper, dzisiaj 16-letni i Zuzanna, dziś licząca lat dwanaście. Na scenie zaistnieli po raz pierwszy na festiwalu „Stara Tradycja” w roku 2014, wygrywając ten konkurs, odbywający się w ramach festiwalu „Wszystkie mazurki świata”. Chwilę potem byli ozdobą festiwalu Polskiego Radia „Nowa Tradycja” wnosząc w nurt folkowy sporo zamętu i pokazując, że „małe jest piękne”. W tym samym 2014 roku wygrali też Malisze konkurs Sceny Otwartej „Folkowych Mikołajek”, a rok 2015 zaznaczył się wieloma artystycznymi podróżami po świecie, i wieloma sukcesami podczas tych podróży – dość wspomnieć koncerty na Womexie, Targach Muzyki Świata w Budapeszcie. I przygotowaniem tej płyty, o której mowa, „Mazurków niepojętych”.

Rodzina pochodzi ze wsi, „pamiętam jak przez mgłę, że mama chodząc po domu nuciła sobie cichutko albo śpiewała głośno na weselu” – pisze we wstępie do ascetycznie wydanej płyty Jan Malisz. „Zabieram wiec Zuzię i Kacpra w świat mojego dzieciństwa, żeby go poznali chociaż w małej części, aby ich również zainspirował”. I my słuchając płyty czujemy i widzimy, że to się dzieje. Że opowieści ojca o muzycznym świecie dzieci mają już we krwi i sercu. Ale przede wszystkim słyszymy muzykę, która choć tradycyjną jest i wprost z Pogórza pochodzi, to żyje własnym życiem dzięki talentom wszystkich jej twórców: ojca Jana grającego na wielu instrumentach – skrzypcach, basach, lirze korbowej, gitarze i akordeonie, córki Zuzanny obdarzonej wspaniałym białym głosem i rytmicznym darem idealnego tempa rubato (gra na bębnie obręczowym, barabanie i basach), i syna Kacpra – utalentowanego skrzypka. Jego polotowi, umiejętnościom improwizacyjnym i wręcz jazzowym skłonnościom – choć jazz zatopiony jest w tradycji polskiej wsi – zawdzięczamy tę niepojętą podróż muzyczną po mazurkach i nie tylko.

Ale, choć są na płycie także inne rytmy, nie tylko trójmiarowe – polki, furtok, haciok czy ballady nie mazurkowe – to właśnie mazurki Kacpra na skrzypcach są porywające. Czasem pojawi się kujawiak (np. nr 9 wiązanka mazurków Kacpra Malisza), by przejść w opowieść swobodną, a potem w oberka czy mazurka, zachwycającego wariacyjnością i szaleństwem rytmicznym. Refleksja, duchowość to także przymioty niektórych mazurków (np. Kłótliwy) czy Kacpra czy Jana (Wiązanka Janka), subtelna wariantowość, zgodna z tradycją, zarazem pełna twórczej weny każdego z muzyków. Zachwycają nie tylko skrzypcowe mazurki – choć dla mnie to one są najpiękniejsze – ale także te z użyciem akordeonu jak „Hej Przyleciał Szpaczek”, czy nawet gitary i moraharpy, instrumentu, który ojciec zrobił specjalnie dla swego utalentowanego syna, wzorując się na szwedzkiej nyckelharpie – skrzypcach klawiszowych (Zawiślaczek z wpływami bałkańskiej i karpackiej muzyki).

Niepojęte są te „Mazurki” i rodzina Maliszów, nie dziwią zachwyty, doskonałe miejsca na listach przebojów muzyki świata, aplauz na koncertach. Będziemy czekać niecierpliwie na następną!

Do powstania płyty i jej jakości przyczyniła się radiowa Dwójka – redaktorzy RCKL oraz wspaniały reżyser dźwięku Tadeusz Mieczkowski, autor brzmienia niejednego wydarzenia muzycznego.

 

Maria Baliszewska