Artykuły

Do słuchania nie tylko przed snem / Ola Bilińska

Ola Bilińska: „Berjozkele”, wyd. Żydowski Instytut Historyczny

 

Tradycja żydowska jest niewyczerpanym źródłem inspiracji dla artystów z całego świata, jak twierdzą publicyści. Ale też czerpanie z owego „niewyczerpanego źródła” jakże często skłania twórców do proponowania rzeczy oczywistych, nudnych, wtórnych.

Czasami zdarzają się jednak – nawet pośród udanych płyt – prawdziwe perły. Za taką uważam album „Berjozkele”. Udaną chyba właśnie (czy między innymi) dlatego, że nie była nagrywana z myślą o tym by się wpisać w jakiś nurt. Zdaje się być w ogóle wolna od takich rozważań. Zdaje się być zdumiewająco naturalną, niemal osobistą wypowiedzią.

Ola Bilińska, artystka świetnie znana na scenie offowej, postanowiła przefiltrować przez swoją wrażliwość żydowskie kołysanki. Efekt jest wspaniały. Otrzymujemy muzykę ujmująco melodyjną, kruchą, subtelną, rzeczywiście „nokturnową”, a przy tym absolutnie nie przesłodzoną, z pewną chropowatością, typową dla muzyki niezależnej, w tle.

Bilińska śpiewa, szepcze, kołysze swym głosem, a do tego towarzyszy sobie na syntezatorze i gitarze elektrycznej. Tak, nie ma tu żadnego zgrzytu, instrumenty są wykorzystane w bardzo starannie przemyślany sposób. Nie sposób przemilczeć nazwiska współpracowników artystki. Oto bowiem obok jej stałych partnerów: kontrabasisty Michała Moniuszki i trębacza Kacpra Szroedera mamy tu gościnnie – niczym najlepszą, „wyrafinowaną” przyprawę do wspaniałego dania: saksofonistę Mikołaja Trzaskę (tu na klarnecie basowym) i gitarzystę Raphaela Rogińskego. Jako się rzekło (pozostając przy kuchennej metaforze) dodają oni jedynie smaku do całości, którą w sposób wybitny przygotowała Bilińska.

Wrażenia dopełnia, konsekwentnie, skromna estetycznie, ale bardzo bogata w treść książeczka, która zawiera m.in. teksty wszystkich piosenek w jidysz, po polsku i angielsku. To muzyka dla każdego: dla dzieci do snu, dla dorosłych do całodobowego zachwytu!

Tomasz Janas